Kuchenka na benzynę typu Prymus turystyczny

W 2014 roku zdecydowałem się na zakup rosyjskiego odpowiednika kuchenki Prymus, zwanej potocznie kostką, breżniewką.
Zamknięta breżniewka. Foto autor, 2014. 
Według różnych źródeł jest to kuchenka uniwersalna, można ją teoretycznie napełniać benzyną, alkoholem, denaturatem... U mnie sprawdziła się tylko benzyna jako paliwo. Takie też paliwo zalecają niektórzy użytkownicy, jak i niektóre instrukcje obsługi. Z czystym sumieniem mogę polecić tę maszynkę do gotowania. Sprawdziła się u mnie w pełni. To był jeden z bardziej udanych zakupów. Po wielokrotnym jej użytkowaniu mogę opisać jej wady i zalety. 
Zacznę od zalet. 
1. Nie jest urządzeniem drogim. Ja swoją kupiłem za 80 zł (nie licząc kosztów przesyłki). Nie jest to wysoka cena, jeśli weźmiemy pod uwagę jej funkcjonalność. 
2. Można ją używać w zamkniętym pomieszczeniu. Nie kopci podczas użytkowania. Oczywiście jeśli użyjemy jako paliwa benzyny. Gdy użyłem oleju napędowego (diesel), kopciło trochę podczas palenia. Nie dawało też odpowiedniego płomienia. 
3. Na jednym napełnieniu zbiorniczka pali dość długo - u mnie co najmniej pół godziny. Jest to wystarczająca ilość czasu, by zagotować wodę na herbatę lub ugotować małą porcję zupy. 
4. Niezawodność wynikająca z jej prostej konstrukcji. Jeżeli nie widać wyraźnych uszkodzeń mechanicznych, to możemy domniemać, że urządzenie jest sprawne i działa jak należy.
5. Pełna mobilność wynikająca z małych rozmiarów. To  w 100 procentach przenośna i turystyczna kuchenka. Warto jednak nadmienić, by podczas przenoszenia zbiornik paliwa był pusty.
6. Wydajność - jak już wspomniałem, na jednym zbiorniczku (około 120 ml) pali co najmniej pół godziny, być może dłużej. Zapas paliwa w małym słoiczku wystarczy więc na kilka dni.
7. Wysoka sprawność kuchenki. Różne źródła podają, że do zagotowania litra wody potrzebne jest 8 - 10 minut. Dokładności tych parametrów nie jestem w stanie potwierdzić. Jeśli gotowałem na niej czajnik wody (około półtora litra lub dwa litry) to potrzebowałem na to kilkunastu minut. Nie bawiłem się w dokładne wyliczenia.
8. Powszechna dostępność paliwa - benzyna ekstrakcyjna lub zwykła benzyna.
9. Niskie koszta eksploatacji. Litr benzyny to naprawdę wielodniowy lub kilkutygodniowy zapas paliwa. Oczywiście zależy to od ilości gotowanych na niej posiłków.

Jak każde urządzenie ma swoje wady.
1. Z mojego doświadczenia wynika, że nie jest tak uniwersalna jak niektórzy piszą. Zastrzegam jednak, że to moja opinia wynikająca z osobistych doświadczeń. Breżniewka jest raczej tylko na benzynę.
2. Potrzebujemy trochę minimalnego doświadczenia, by jej skutecznie używać. Nie jest to kuchenka, którą włączymy i działa.
3. Na jej rozpalenie i odpowiednie ogrzanie potrzebujemy co najmniej 2-3 minut.
4. Podczas transportu uwalnia opary benzyny. Jeśli więc chcemy mieć ją w plecaku razem z innymi rzeczami, to należy ją włożyć do jakiegoś szczelnego woreczka lub zamykanego naczynia.
5. Jest jednopalnikowa. To już być może czepianie się spraw oczywistych.
6. Zbytnio się nie nadaje do gotowania na niej dużych garnków. Ciepło odbijające się od powierzchni większego garnka lub czajnika może powodować zbytnie nagrzewanie się zbiornika paliwowego i wydostawanie się płomienia z zaworu bezpieczeństwa na baku. Kilka razy mi się to zdarzyło. Paniki nie było jednak. Być może wynika to z faktu zużycia się uszczelek. Gdy gotowałem na tym kubkach metalowych, nie miałem takich sytuacji.

Jak użytkować breżniewkę? Nie jest to specjalnie trudne, ale warto na początku trochę potrenować.

Tak wygląda złożona kuchenka. Należy ją rozłożyć. Nie będę dawać jakiś szczegółowych instrukcji. Jej rozkładanie jest dość intuicyjne.
Tak wygląda po rozłożeniu. Instalujemy pokrętło w zaworze. Po prostu zakładamy jedno na drugie.
Kuchenka w pełni złożona i gotowa do pracy. 
By ją odpalić, należy nalać na ten okrągły zbiorniczek pod palnikiem denaturat lub inny czysty spirytus i go podpalić, przy zamkniętym zaworze. Ma to na celu ogrzanie palnika, by podawał on opary benzyny, a nie tryskał benzyną w stanie ciekłym. Zaleca się użycie do tego celu właśnie alkoholu. Wtedy podczas uruchamiania nie mamy kopcenia się kuchenki. Ja jednak wielokrotnie z powodu braku alkoholu używałem benzyny do tego celu. Działać działało, ale faktycznie płomień kopcił, co z resztą widać na zdjęciu. Nic złego się jednak wtedy nie dzieje, no może poza tym, że takie okopcenie wypadałoby co jakiś czas wyczyścić.
Kuchenka podczas pracy. Na zdjęciu niestety nie widać niebieskiego charakterystycznego płomienia. Czasem zdarzało mi się, że z zaworu zbiorniczka wydostawały się opary benzyny, które się paliły. Z osobistego doświadczenia stwierdzam, że nie jest to sytuacja częsta, a tym bardziej nic groźnego zbytnio się nie dzieje. Na wszelki wypadek w takich sytuacjach bez najmniejszej paniki przerywamy gotowanie i użytkowanie kuchenki, czekamy aż się ostudzi, sprawdzamy, czy zawór jest dokręcony i odpalamy ponownie. Ja raz pozwoliłem sobie z takim płomieniem (nie był jakoś duży) nie przerywać pracy breżniewki. Paliło się dobre ponad pięć minut i naprawdę nić się nie stało.  
Od czasu do czasu płomień może wyglądać w ten sposób. Naprawdę - nic złego się nie dzieje. Może chlusnęła kropeleczka ciekłej benzyny. 
Podsumowując.
1. Kuchenka tylko na benzynę.
2. Potrzebuje rozgrzania palnika, by sprawnie działała. Spalają się opary benzyny.
3. Nadaję się do wewnątrz. Oczywiście zakładając, że zapach benzyny nie będzie nam zbytnio przeszkadzać.
4. Pełna mobilność i małe rozmiary.
5. Łatwa dostępność benzyny.
6. Urządzenie jednopalnikowe.

Komentarze

Prześlij komentarz

Dzień dobry, miło mi Cię gościć na moim blogu.