Słomka życia - czy osobisty filtr wody jest przydatny?

Wykadrowane zdjęcie (w celu nieujawniania wizerunku
osób postronnych) podczas zajęć edukacyjnych. Prezentacja
działania filtra osobistego.
Foto wrzesień 2016.
W 2014 roku kupiłem osobisty filtr wody -  tzw. słomkę życia. Przyznam szczerze, że sam zastanawiałem się na ile jest to urządzenie spełniające swoją podstawową  funkcję, na ile ciekawy gadżet. Możliwość wypicia wody ze zbiornika wodnego o nieznanym stopniu skażenia brzmiało trochę jak magia i szarlataństwo co najmniej. W internecie jest co prawda mnóstwo materiału o używaniu tego filtra osobistego, filmiki, na których ewidentnie widać jak ludzie go używają. Z jednej strony brzmiało to trochę jako kryptoreklamy – w końcu jaki problem miałaby firma produkująca lub rozprowadzająca to urządzenie, b y skontaktować się z powiedzmy tysiącem osób, które za odpowiednią opłatą nagrałyby filmiki reklamujące ten sprzęt. I nawet nie uznałbym tego w dzisiejszych czasach jako szczególną zbrodnię, ale normalne działanie marketingowe. Z drugiej strony wiedziałem, że działają tutaj podstawowe prawa fizyki. Każde zanieczyszczenie wody ma określoną wielkość cząstek zanieczyszczających. Jeśli użyjemy czegoś na kształt sita to cząstki te pozostaną na sicie. Tak się przesiewa mąkę, by pozbyć się z niej ewentualnego niepożądanego źródła białka (różne takie tam robaczki). Według producentów i dystrybutorów filtr ten działa na podobnej zasadzie. Filtruje na „sitach” mikroorganizmy, które mogłyby nam zaszkodzić. Niby prosta sprawa.
Przecież wiem doskonale, że woda, którą mam w kranie najprawdopodobniej jakiś czas temu była cuchnącym ściekiem. Kupiłem, ale przyznam szczerze, że odważyłem się użyć dopiero po kilku miesiącach. Zdawałem sobie sprawę z ograniczeń tego filtra. Wiedziałem, że nie uzdatni mi on wody zanieczyszczonej chemicznie (wynika to z wielkości „oczek” sit),więc picie wody chociażby z rowu przy polu uprawnym nie wchodziło w grę (nieczyszczenie chociażby środkami ochrony roślin). Jednak wiedziałem, że gdy napiję się z leśnego strumienia lub jeziorka to nic nie powinno się stać. Kilka razy spróbowałem, nic mi nie jest – mogę więc z czystym sumieniem polecić ten sprzęt. Pragnę jednak zastrzec jedną ważną rzecz. Jak każdy sprzęt ma ona swoje zastosowanie i ograniczenia.Najważniejsze ograniczenia:
1. Nie odfiltruje, nie uzdatni wody skażonej chemicznie.
2. Nie uzdatni wody skażonej materiałami radioaktywnymi.
3. Nie odsala wody morskiej.
Powyższe wynika z faktu wielkości cząsteczek zanieczyszczeń - odsyłam do fizyki i chemii w gimnazjum/szkole podstawowej ;-). 

Komentarze