Domowe hot-dogi

Przy okazji przedstawiania przepisu na chleb wspomniałem, że ciasto chlebowe jest dla mnie bazą do innych potraw i przekąsek. Oto jedna z nich. Bardzo często przy okazji pieczenia chleba robię takie właśnie hot-dogi.
Uformowane hot-dogi, gotowe do pieczenia, paróweczka i żółty ser już wewnątrz. Wrzesień 2013.






























Składniki:

- 0,5 kg mąki pszennej
- 0,15 kg mąki żytniej
Można użyć samej mąki pszennej, wtedy dajemy jej 0,6-0,7 kg.

- 2 łyżeczki cukru
- 1 - 1,5 łyżeczki soli
- 1,5 szklanki wody lub mieszanka wody z mlekiem
- pół lub ćwierć szklanki oleju lub oliwy
- 50 gram świeżych drożdży lub jedna torebka suszonych
- kilka parówek
- opcjonalnie różnego typu ziarna (pestki dyni, słonecznik,  sezam, mak...)
- można dodać przyprawy wedle życzenia (najczęściej dodaje kminek)
- ciekawym dodatkiem będzie cebula, pieczarki, przecier pomidorowy, żółty ser

Gotowe upieczone hot-dogi. 

Wykonanie:
1. Z ciepłej wody (lub mieszanki wody z mlekiem) , cukru i drożdży zrobić rozczyn. Odstawić w ciepłe miejsce na jakiś czas.
2. Mąkę posolić, wlać rozczyn, dodać olej, wyrobić jednolite ciasto. W razie potrzeby dodać mąki.
3. Wyrobione ciasto odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 1 - 2 godziny.
4. Ponownie wyrabiać.
5. Znowu odstawić do wyrośnięcia.
6. Teraz można dodać do ciasta dodatki na które mamy ochotę. I znowu wyrobić.
7. Uformować takie malutkie długie (na długość parówki) mini-bochenki. Włożyć w nie paróweczki i jeśli się zdecydowaliśmy to dodatki typu pieczarki, cebulka, żółty ser, możemy dodać odrobinę przecieru pomidorowego, lekko posmarować nim wkładaną parówkę. Ostatecznie uformować mini-bochenki z nadzieniem, pozostawić na jakiś czas do wyrośnięcia.
8. Gotowe mini-bochenki piec w piekarniku w temperaturze 180 - 200 st. C lub w prodiżu pół godziny lub niecałą godzinę. Czas pieczenia zależny od wielkości uformowanych hot-dogów. Nie ma rady - musimy pilnować i na czuja zdecydować, czy już dobre. U mnie najczęściej pół godziny lub odrobina dłużej.
8. Gotowe w końcu;-).
Można trochę procedurę uprościć, czyli pozwolić sobie na jeden tylko cykl wyrobienia ciasta i odstawienia do wyrośnięcia. Powinno także się udać. Przynajmniej u mnie się udawało. Najczęściej robię je w wersji z samą parówką i żółtym serem. Podczas jedzenia wciskam sobie tylko do środka keczup.

Komentarze