Weekend na działce pod koniec kwietnia i jeden z moich poważnych błędów w agrotechnice

Jeden z weekendów w kwietniu miałem możliwość spędzić kilka dni na działce. Była to fajna okazja by nadrobić zaległości prac wiosennych (z lutego - marca). Chociaż jakoś nawet aż tak poważnych zaległości w tym roku nie mam. Popełniłem jeden poważny błąd uprawowy, ale o tym za chwilkę. 
Czereśnia kwitnie.
Niby nic wielkiego...Ot no kwitnie i tyle. Czemu ma nie kwitnąć. Otóż w poprzednim roku coś się zadziało i niestety kwiaty czereśni pod koniec kwietnia opadły a owoców to były dosłownie pojedyncze sztuki. Także obfite kwitnienie czereśni w tym roku mnie cieszy. 

Piwonia rośnie sobie - przerasta siedzisko.
Ta piwonia tutaj była kilka lat. Postanowiłem jednak ją przenieść w inne miejsce a przed swoją altanką zrobić sobie siedzisko w miarę sensowne. Miałem kamieni, kamulców. No jakoś wywalić szkoda, czasem się naprawdę przydają. Więc ułożyłem z nich siedzisko. Widocznie część korzeni z karpy zostało i teraz się wybijają...

Winogron już się budzi

Widok z altanki na działkę. Ktoś mógłby już zauważyć, że coś tu nie gra...

W sumie dziewicze pierwsze zbiory w tym roku. Rabarbar estra wirgin ;-) 

I oto mój bład

Po lewej fatalnie, po prawej - tak wtedy powinno być. 
Na czym mój błąd polegał? Otóż był to koniec kwietnia. patrzę teraz w zapiski - dokładnie 28 kwietnia. A ja część działki (równowartość dwóch trzech grządek) miałem przekopaną i nie wyrównaną tylko zostawioną na ostrą skibę. Tą ostrą skibę to powinienem już dawno zgrabić. Ziemia za długo w ostrej skibie zostawała. Było ciepło raczej, śniegu w tym roku za wiele nie było. Ziemia wysychała i to na maksa. Gdyby jeszcze było sporo śniegu w tym roku, to luzik, nie aż tak źle. Niestety, śniegu było niewiele, ziemia nie miała czego "pić" na wiosnę z roztopów. Do tego ostra skiba pozostawiona do końca kwietnia. Powinienem już na początku marca nawet w lutym ją zgrabić, by się nie przesuszała. Zapomniałem o tym. Zwyczajnie zapomniałem tak po ludzku. No i będę tego cały rok ponosić konsekwencje. Mogę co dwa dni teraz te miejsca podlewać. Nie nadrobię tego. Ziemia straciła swoją wilgoć związaną. Grudki znaczne się porobiły. Na ten rok to niestety gorszy kawałek ziemi i cokolwiek tutaj wsadzę to trzeba będzie podlewać. Wsadzę raczej wtedy coś głęboko się ukorzeniającego i coś co sobą zacienia glebę. Prawdopodobnie dynie lub cukinie. Kilka razy w tygodniu będę przyjeżdżać podlać a jak już urośnie to swoimi liśćmi zacieni glebę i zabezpieczy ją przed dalszym osuszaniem. Przynajmniej mam taką nadzieję. Jak to wyjdzie? Zobaczymy w maju i czerwcu. 
Wysiany poplon pod czereśnia zaczyna wschodzić powoli. 
Po co wysiałem pod tą czereśnią poplon, zamiast trawnik, jak normalny człowiek? Otóż tutaj trawnik był. Nie sprawdził się. Służył tylko do koszenia. Ani się tu położyć ani posiedzieć. Gałęzie niskie odbierają komfort wypoczynku w tym miejscu. Warzywa też się nie udawały. Więc posiałem tutaj poplon. Co urośnie to urośnie. Jak urośnie to się go zdejmie i pójdzie na ściółkowanie chociażby warzyw dyniowatych. 
Widok...

Czas na obiadek...

Nocą ognisko z gałęzi, których nie warto zbierać na opał a coś trzeba z nimi było zrobić. 
Ogólnie...Bardzo przyjemnie spędzone kilka dni. W czasie tego pobytu popaliłem gałęzie z wycinki. Wyrobiłem sobie już wszystkie grządki. Rozpocząłem już odchwaszczanie. Ogólnie ogród gotowy na wiosnę. Jeszcze tylko zasiewy do gruntu, które odkładam na drugą połowę maja. 

Komentarze