Noś przy sobie rozmienioną gotówkę

Jak w temacie wpisu - warto nosić przy sobie gotówkę. Możesz być fanem / zwolennikiem płatności bezgotówkowych - ok - Twoja sprawa. Masz pełne prawo do używania techniki w wygodny dla siebie sposób. Ja także przekonałem się do płatności kartą. Gdy wszystko działa jest fajnie, szybko i wygodnie. Poleganie na takich formach transakcji minimalizuje także niektóre zagrożenia. Gdy zgubisz / ukradną Ci portfel z pieniędzmi - tracisz je bezpowrotnie. Gdy zgubisz kartę płatniczą lub telefon, którym płacisz, masz jeszcze możliwości podjęcia odpowiednich kroków, by zminimalizować stratę pieniędzy z konta. I przyznam szczerze - bardzo bym chciał, by każdy sklep umożliwiał taką formę płatności. Nawet mógłbym stać się zwolennikiem całkowitego odejścia od obrotu gotówkowego, gdyby to wszystko zawsze pięknie działało. Pomijam już nawet kwestię inwigilacji naszych zakupów przez google, fb, lub innego śledzącego wielkiego szefa. Gdy kupuję coś (codzienne zakupy) i tak mój koszyk jest widoczny, chociażby dla klientów oraz kasjera. Ale nie o tym. 

Płatności bezgotówkowe są łatwe i naprawdę ułatwiają załatwianie codziennych spraw. Pod warunkiem, że wszystko działa. Może się jednak okazać, że wchodzę do sklepu a tu awaria terminali. I co? Bez gotówki nie zapłacę. Mogę się wkurzać na kasjera, który w najmniejszym stopniu nie jest winny tej sytuacji. Mogę wzywać kierownika, który także niewiele zdziała. Mogę mieć pieniądze na koncie i próbować nawet pokazywać kasjerowi, że pieniądze na koncie są. To nic nie da. Proszę mi uwierzyć. Dla kasjera i kierownika sklepu chwilowy (lub dłuższy) brak jednego kanału płatności - to dodatkowe utrudnienie w funkcjonowaniu sklepu. Warto więc być przygotowanym na płatność gotówkową. 

Ja od kilku lat płacę głównie kartą, ale noszę przy sobie rozmienione pieniądze - nie nosząc portfela. Jak to robię. Staram się mieć przy sobie około 100 zł w rozmienionych banknotach - zazwyczaj 10 lub 20 zł. Nie zbieram ich, nie idę specjalnie do banku - idę do bankomatu. Wiadomo - gdy wpiszę wypłata 100 zł - bankomat da mi banknoty 50 lub 100 zł. Gdy jednak każę mu wypłacić 40 zł - to mi wyda inaczej (jeśli w bankomacie są takie banknoty a sam bankomat to umożliwia).

Wypłata z bankomatu - kilka takich, by uzyskać pożądaną ilość drobnych
Bankomat wypłaca akurat dziesiątkami - bardzo fajnie

Piszę z doświadczenia jako klient i jako kasjer. Noś gotówkę rozmienioną. Już nie chodzi mi o to, byś miał kilkanaście banknotów i woreczek miedziaków, by zawsze móc dać odliczoną kwotę. Ja noszę - nawet portfel do tego potrzebny mi nie jest. Przestałem go nosić - przeważnie za dużo papierów się w nim zbierało. Etui w tej formie jest wygodniejsze na co dzień. 

W etui mieści się karta płatnicza, dowód osobisty i nawet jakiś paragon włożyłem - cholera wie po co. 
Rozmieniona gotówka w etui - telefonu w nim teraz nie ma - telefonem robię zdjęcie ;-)
Teraz akurat w gotówce 150 zł - staram się te 50 - 150 zł mieć przy sobie zawsze.

Płacenie banknotem 100 zł lub nawet 50 zł za zakupy, które wyniosą Cię kilkanaście złotych może Ci się nie udać. Dlaczego? Kasjer (piszę z perspektywy kasjera Netto) dostaje na "start" kasetkę z określoną suma pieniędzy mniej lub bardziej rozmienioną. I tym dysponuje. Klienci wiadomo - płacą różnie - jedni drobnymi, inni grubymi, inni kartą. O godzinie X kasjer może mieć full dyszek, dwudziestek, masę bilonu i wszystkie transakcje przebiegają pięknie i sprawnie, a za kwadrans może mieć "wyczyszczoną" kasetkę. Kasjer nie ma obowiązku wydać reszty w każdej sytuacji i z każdego nominału przyjętego banknotu. Oczywiście przyjęło się wydawanie reszty jako normalna taktyka. Jednak jeśli kasjer nie będzie mieć możliwości wydać Ci reszty za zakupy z banknotu 50 lub 100 złotowego - nie zrealizuje transakcji i ma do tego pełne prawo. Może oczywiście próbować wydać Ci za wszelką cenę, pójdzie rozmienić, zawoła kierownika lub innego kasjera. Wydłuży to transakcję i prawdopodobnie kolejkę - ale będzie starał się zakończyć transakcję. Nie ma wtedy co denerwować się na kasjera, gdy stoimy w kolejce a kasjer sobie rozmienia kasę, bo nie ma wydać. Takiego kasjera to trzeba raczej pochwalić - bo ma pełne prawo powiedzieć, ze nie jest w stanie wydać z banknotu 100 zł i anulować paragon. A on kombinuje i stara się dokończyć transakcję - nie jest to jego obowiązek - to klient ma być przygotowany na zakupy. A gadanie typu, ze kasjer ma obowiązek zawsze wydać resztę jest tak samo merytoryczne jak gadanie, że w Polsce musi być dobrobyt a ludzie muszą być szczęśliwi. Noś więc gotówkę rozmienioną i dalej płac kartą, ale zostaw sobie możliwość finalizacji transakcji, gdy coś w danym sklepie z płatnościami bezgotówkowymi nie działa. 

Krótko z życia kasjera. Jakiś czas temu w moim sklepie była awaria łącza - terminale nie działały jakiś czas. Część klientów płaciła normalnie gotówką, jak do tej pory - banknotami w miarę rozmienionymi. Ale byli też klienci, którzy płacili za zakupy naprawdę małe banknotami 50 i 100 złotowymi. Skąd ci klienci się wzięli? To byli klienci zazwyczaj bezgotówkowi. Robili oni codzienne zakupy (takie od kilku złotych do kilkunastu) głównie kartą. A gdy zobaczyli brak możliwości płacenia kartą, wyjęli pieniądze z bankomatu (bankomat jest przed sklepem) - 50 lub 100 zł. Póki mogłem to wydawałem resztę za zakupy w kwocie nawet 5 zł z banknotu 50 zł. Po około dwóch godzinach pierwotnie ładnie rozmieniona kasetka z odpowiednim zapasem banknotów i bilonu - wyczyściła się totalnie. I nie miałem co liczyć na kolegów / koleżanki kasjerki - oni byli dokładnie w tej samej sytuacji. W sumie wtedy moja rozmieniona gotówka się przydała - rozmieniłem sobie kasetkę i mogłem pracować. Nie miałem takiego obowiązku. 
Tym razem - wpłata

Śmieszna w sumie sytuacja - wpłaciłem 150 i zaraz wypłaciłem podobną sumę ;-) 
Nie namawiam nikogo do rezygnacji z transakcji bezgotówkowych - są szybkie, wygodne i bezpieczne. W mojej ocenie noszenie kart jest bezpieczniejsze od noszenia gotówki. To argumenty za płatnościami bezgotówkowymi. Jednak - nie zawsze i nie wszędzie zapłacimy kartą. Nawet jeśli zakupy robimy w marketach i dyskontach - nie zawsze wszystko działa. Bądź przygotowany na zapłacenie kilkoma metodami. Dla własnej wygody i świętego spokoju. 

Komentarze

  1. Prawie zawsze płacę 'elektronicznie' - kartą, telefonem, blikiem. To szybkie, wygodne, bezproblemowe. Ale, podobnie jak Ty, zawsze mam przy sobie fizyczną gotówkę. Oprócz opisanych przez Ciebie banknotów o niskich nominałach noszę też bilon - 5,2 i 1 PLN. Są przydatne we wszystkich urządzeniach typu parkometry, myjnie samochodowe czy wózki w marketach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę bilonu też mam po kieszeniach. Do bikont jednak jakiejś wagi nie przywiązuje. Jest zwyczajnie jako reszta z zakupów .
      Pozdrawiam .

      Usuń
  2. Generalnie noszenie rezerwy gotówkowej to mądry pomysł. Nie potrzeba kataklizmu, żeby to sprawdzić na własnej skórze. Dwukrotnie znalazłem się w takiej sytuacji - raz na stacji benzynowej (z dala od jakiegokolwiek bankomatu), kiedy już po zatankowaniu okazało się, że właśnie padły wszystkie terminale, drugi raz, kiedy w hipermarkecie padły jednocześnie terminale i bankomaty, a ja miałem już wszystko wywalone na taśmę przy kasie. Od tamtej pory bez "żelaznego" zapasu gotówki się nie ruszam. "Drobnica" to oddzielna sprawa, rzeczywiście nieraz już ratowałem znajome kasjerki w lokalnym sklepie po tym, jak z samego rana miały po kilku klientów, którzy za bochenek chleba płacili stówką ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomniałeś mi, że ja często także "ratuję" kasjera. Widzę, że gościu ma problem - to proponuję zamianę 100-150 zł na 10 złotówki. Ja doskonale wiem, że to mu / jej uratuje kilka godzin pracy - ja bez problemu przy najbliższej okazji sobie ponownie zamienię w bankomacie grube na drobne. Kasjer takiej możliwości nie ma często. Zwyczajnie - trzeba sobie pomagać.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dzień dobry, miło mi Cię gościć na moim blogu.