Religijność w życiu preppersa

Wpis całkowicie subiektywny. No, zastrzegłem, więc mogę pisać ;-) . Odnoszę wrażenie, że religijność (nie fanatyzm religijny) jest be i fuj, jakby życie religijne stało w sprzeczności z przygotowaniami. Jakby życie modlitewne wykluczało zdrowy rozsądek i przygotowania. Czy religijność wyklucza przygotowania? W mojej ocenie całkowicie - NIE. Czemu ten aspekt życia wielu ludzi jest pomijany w przygotowaniach? Po co te sfery od siebie oddzielać?

Źródlo grafiki (link)
Jestem praktykującym katolikiem i nie ukrywam tego. Uczestniczę w niedzielnej mszy (nie tylko w niedzielę, są też inne święta i uroczystości), modlę się, staram się żyć w zgodzie z zasadami mojej religii. Jestem też mężem i ojcem dwójki wspaniałych córeczek. Jestem też trochę minimalistą. Jestem też pracownikiem. Jestem działkowcem, przyrodnikiem, rasowym belfrem. I (chyba) jestem też preppersem. Mógłbym jeszcze wymieniać kim jestem ale nie ma to większego sensu. Te wszystkie aspekty mojego życia się zazębiają, tworzą mnie jako osobę. Bycie mężem i ojcem determinuje skalę przygotowań, bycie pracownikiem określonej firmy wpływa na moje finanse a tym samym na skalę przygotowań, bycie katolikiem determinuje ( w jakimś stopniu) moją aktywność zawodową. Wszystko ze wszystkim jest ze sobą powiązane. Nie ma sensu dalej mnożyć przykładów. Każdy (chyba) zapewne rozumie o co mi chodzi. Dlaczego więc (w imię poprawności politycznej ?!) miałbym pomijać aspket religijności (nie próby nawracania i jakiejś indoktrynacji) w swoich przygotowaniach? W końcu fakt mojej religijności determinuje chociażby wyposażenie celu ewakuacji - mam w domku działkowym Pismo Święte oraz różaniec. 

Podczas prac działkowych (a bardziej po ich zakończeniu) naturalnym jest dla mnie coś takiego, jak modlitwa osobista, by plony były udane. Nie przewiduję też okradania kogoś, by w czasach kryzysowych coś zdobyć. Oczywiście, któs może zarzucić mi kilka rzeczy - że nie jestem w stanie przewidzieć, jak zachowam się w sytuacji zagrożenia, lub że bycie "dobrym człowiekiem (uczciwym na przykład)" nie musi ściśle zależeć od fakty bycia religijnym. Możliwe. Jednak to właśnie przykazanie "Nie kradnij" wyznacza u mnie granice możliwości zdobywania określonych dóbr.

W sumie humorystycznie. W końcu w Piśmie Świętym, na upartego, można doszukać się zaleceń prawie preppingowych. Ot chociażby przypowieść o pannach roztropnych i nieroztropnych (przykładowy link do tekstu). Oczywiście przypowieść dotyczy spraw bycia gotowym na "przejście tam". Można jednak odnieść to właśnie do przygotowań w dosłownym znaczeniu - że trzeba być ogólnie przygotowanym i mieć zapasy. 

I co jeszcze. Jestem katolikiem, więc nie wyobrażam sobie nie uczestniczenia w mszy świętej. Przecież to także w jakimś stopniu będzie determinować moje "potrzeby" w ciężkich czasach. No zapewne nie będę chodzić do kościoła pod ostrzałem - chociaż kto wie. W tym wpisie rozwinąłem aspekt religijności, jako skali potrzeb (link)

Nie do końca więc popieram postulaty, że preppers nie "powinien" dyskutować na tematy religijne w chociażby grupach fb. Bo to rodzi niepotrzebne konflikty? Zauważyłem, że nawet marka konserw w zapasach może prowadzić do gównoburz i zażartych chamskich dyskusji połączonych ze wzajemnym obrażaniem się i wyzwiskami. Natomiast mam Znajomych, z którymi zdarza mi się rozmawiac na tematy religijne (szeroko rozumiane), pomimo wielokrotnych różnic w poglądach. Dyskusja na poziomie. W końcu szacunek do drugiego człowieka nie musi być zależny od jedności światopoglądowej. Oddzielanie religijności od przygotowań uważam za coś nie do końca naturalnego. A fajnie by było podyskutować na jakimś prepperskim forum o chociażby (ot przykładowy wątek) jak dzień święty święcić, gdy z różnych powodów nie można iść do kościoła (synagogi, meczetu, sali świadków Jehowy). Albo rzetelna dyskusja związana z katolickim "zakazem" jedzenia mięsa w piątki. A właśnie po kilku dniach udało się zwierza upolować a własnie jest piątek. Znaczy ja wiem, że akurat w takiej sytuacji grzechu nie ma, ale... czmu o tym nie dyskutowac sobie. To tylko przykłady, dla niektórych może nawet infantylne. 

Komentarze

  1. Wale papieża.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam kilka swoich przemyśleń i kilka zasłyszanych w temacie wiary i preppingu.
    Co do Biblii i preppingu - jest tego dużo, osobiście uważam, że ta przypowieść o pannach jak i słowa Jezusa: "Bądźcie czujni", "Bądźcie gotowi" z Mt24 odnoszą się również do fizycznych przygotowań, gdyż występują przy opisie czasów końca - wojen, kataklizmów, głodu, prześladowań. Pismo nigdzie nie mówi - idźcie jak barany na rzeź, przeciwnie, Jezus ma przyjść z mieczem, powiedział na co mamy być gotowi i czytając komentarze w internetach pod artykułami dotyczącymi religii katolickiej uderza hejt, brak racjonalności, zacietrzewienie, sekciarstwo - Pismo mówi jasno jak to się skończy - mordami przede wszystkim kleru, w późniejszym etapie wierzących. Jeżeli osoba wierząca się nie przygotowuje to czeka ją w mojej ocenie dość głupia śmierć (pomijam prawdziwych świętych którzy nie mają rodziny, są/będą powołani do wielkich czynów), ale i brak wiary (negacja faktycznej apokalipsy - obecnie wyznawana przez sporą rzeszę duchowieństwa). Tu się nie będą przygotowywać (z lenistwa, wygody i jeszcze wycierać usta Bogiem), ale ubezpieczenie zdrowotne i ZUS to panie najważniejsze kwestie. Jest to hipokryzja (tym bardziej, że mamy dwa przykazania dotyczące kradzieży, a mimo to kościół nie ma kompletnie żadnych obiekcji odnośnie przymusu redystrybucji zapłaty za pracę, która każdemu się należy jak psu buda).

    Postawę preppingową mamy w:
    Mateusza 25 przypowieść o pannach
    Księga Przysłów 6
    Historia Józefa w Egipcie (chude i tłuste lata)
    Historia Noego (czym się różni osoba rzekomo wierząca, ale negująca Apokalipsę w jej (Apokalipsy) obliczu od tych wszystkich co się śmiali z Noego?)
    Co zrobi głowa rodziny z dziećmi, której to nie chciało się przygotowywać, gdy zacznie brakować żarcia? Bo szkoda było wydać 100zł/miesięcznie na przygotowania? Wiarą nakarmi dzieci?
    Przysłów 20:
    "Cenny skarb i oliwa w domu mądrego,
    a głupiec je marnotrawi."

    Prepping to nie jest gromadzenie skarbów. Ale zapasu środków finansowych by żyć w przypadku braku innych środków absolutnie nie uznałbym za skarby.

    Podobnie ze słynnym nadstawianiem policzka. Mąż i ojciec ma obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa rodzinie. Jeżeli nie jest do tego zdolny nie powinien wchodzić w takie role. Myślę, że 2 tys lat temu było to oczywiste. Prędzej grzechem jest danie bandycie zabić swoje dziecko, niż zabicie wroga. Trudniej jest zabić, niż być ofiarą, poświęcić życie. Pal licho, jeśli o tylko nasze życie chodzi. W oryginale piąte przykazanie brzmi Nie Morduj.

    Zapraszam na "nawiedzoną" grupę facebook.com/groups/apokalips z racji tematyki o odchyle chrześcijańskim (mi najbliżej katolicyzmu, ale kilku dogmatów nie uznaję, no i się z tym kryć nie będę). Ale absolutnie nie jest to grupa religijna, jeżeli są dobre przepowiednie buddyjskie, czy indiańskie to się w niej znajdą/znajdują. Nie ma też na celu nawracania kogokolwiek na cokolwiek (99% podobnych grup bazuje wyłącznie na jednej przepowiedni - powtórnym przyjściu Chrystusa - to nie taka grupa, tu zajmujemy się przepowiedni wszelakiej maści, (geo)polityką, prognozami ekonomicznymi, naukowymi, preppingiem w kontekście przepowiedni, ale trzon to wizje prywatne typu Jackowskiego, Klimuszki). Ale nie jest dla każdego i dla niewierzących w Boga, Jezusa będzie bardzo ciężkostrawna. Podobnie dla ultrakatolików.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hrtx. Cóż mam odpowiedzieć? Bardzo Ci dziękuję za Twoj komentarz, który jest pięknym rozwinięciem oraz uzupełnieniem mojego wpisu. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. ...mnie moja religijnosc mi pomogla , bo po wielu latach trucia sie paleniem tytoniu doszłem do wniosku ,ze np. palic a jednoczesnie modlic sie do Boga
    o zdrowie to byłaby obłuda . ...mysle ,ze tak samo jest z dobrowolnym innym ryzykiem np finansowo - pozyczkowym , sportami ekstrem. , narkotykami, itp. ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż... Więc ja jestem chyba trochę obłudny, ponieważ palę. I powiem szczerze - nałóg to coś bardzo utrudniającego przygotowania. Pozdrawiam

      Usuń
  4. Ja własnie dlatego że jestem katoliczką staram się dbać o przygotowania-dla siebie plus ew dla kogos oraz o nauczenie sie tyle by moc w razie czego byc przydatna zewzgledu na swa wiedze i umiejetnosci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i przepraszam za tak późną odpowiedź. Jest takie powiedzenie. Módl się tak jakby wszystko zależało od Boga a starał się tak jakby wszystko zależało od Ciebie. I wysuwa mi się, że ta zasada to kwintesencja przygotowań dla osób wierzących.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. Systemy etyczne teistyczne, lub ateistyczne to podstawa teraz i zawsze. Jestem prepersem bez nadzieji na przetrwanie - pamiętacie ,,porady na wszelki wypadek" Szop z GRU. Mam rodzinę i lat 50 plus. Dlatego jestem preperem ! Jesli będzie jakiś rodzaj końca mojego świata, to (a priori) będę miał możliwości przygotować wewnętrznie sie na koniec, i nie umierać w przerażeniu pod mostem w ciemności, bez strawy i wody dla żony i dziecka. To moja ,,wiara" pomogła mi być preperem. Pozdrawiam Ojciec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twój komentarz i świadectwo.
      Wiara daje nadzieję. Szkoda, że wielu ludzi stara się oddzielić wiarę od innych aspektów życia. Przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarz w języku angielskim, który pojawił się w kilku wpisach. Spam.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dzień dobry, miło mi Cię gościć na moim blogu.