Suszenie mięsa w suszarce elektrycznej - schab wieprzowy

Jakiś czas temu kupiłem suszarkę do warzyw, owoców i grzybów, o czym wspominałem w tym wpisie. Docelowe przeznaczenie - suszenie mięs, warzyw, niektórych owoców, herbat, może grzybów, jeśli w końcu któregoś pięknego dnia jesiennego znajdę wolny dzionek na grzybobranie. Suszenie jest dość dobrą metodą utrwalania żywności. Prosta i skuteczna. Dobrze wysuszona żywność nie psuje się tak łatwo a odpowiednio przechowywana może leżeć latami. Tradycyjnie z mięs suszy się przykładowo
- bizony, łosie i jelenie na pemikan (nie miałem wolnego bizona)
- wołowinę na jerky 
Pasjonaci suszenia mięs odradzają wieprzowinę - za tłusta podobno. Ja wolę samodzielnie sprawdzić, czy dany gatunek mięsa nadaje się do suszenia. Na pierwsze sita poszedł więc schab wieprzowy - akurat udało mi się tanio kupić. Nie planuję suszyć wołowiny - prozaiczny powód - cena. Być może to właśnie wołowina byłaby najlepsza, jednak przekąska w pracy za kilkanaście złotych... Schab wydał mi się więc dość dobrym rozwiązaniem - jest dość chudym mięsem a jego cena kwalifikuje go do przerabiania na codzienną przekąskę. Efekt końcowy daje mi powody, by dalej go suszyć. Sprawdza się zwyczajnie w codziennym użytkowaniu. 

Schab po oddzieleniu części tłustych

Pierwszym etapem było pokrojenie schabu jak na typowe kotlety.  Następnie odkroiłem części tłuste - poszły na gulasz od części chudziutkich - to one miały pójść do dalszej obróbki.

Tłuczenie kotletów do suszenia

Przyprawianie kotletów do suszenia
Następnie postępowałem tak samo jakbym postępował ze zwykłymi kotletami - utłukłem i przyprawiłem. Odkroiłem jeszcze części tłuste , które mi umknęły. Tak przyprawione mięso zostawiłem w lodówce na kilka godzin, by sobie przyprawami naciągnęło. 

Ułożone mięsko na sitach suszarki 
Przyszedł czas na suszenie. Suszyłem razem z warzywami - akurat miałem trochę warzyw, trochę herbaty i trochę mięsa. Kolejne akcje to już będą tylko warzywa lub tylko mięso. To był taki test. Oczywiście w przypadku mięska zupełnie pomyślny i przyznam szczerze - jestem zadowolony zarówno z zakupu jak i z efektów metody.

Suszarka sobie działa
No przyznam szczerze, że ta suszarka będzie jakoś bardziej dawała o sobie znać. Wyobrażałem sobie jej działanie jako coś w stylu suszarki do włosów - masy gorącego powietrza, które mocno suszą ;-). Suszenie i nawiew delikatne , suszarki prawie nie było tak słychać, jak sobie to na początku wyobrażałem. 


Po kilkunastu godzinach - gotowe
Suszenie trwało w sumie kilkanaście godzin. Nie jestem w stanie napisać ile czasu dokładnie.  mięso po tych kilkunastu uznałem za wystarczająco wyschnięte, gotowe do przechowywania. Przyszedł czas na test smaku - testy były też w trakcie suszenia, więc nie tylko ubytek wody powodował znikanie masy mięsnej ;-). 

Kawałek suszonego schabu
Wystarczająco wysuszony schabik widoczny na zdjęciu . Pierwsze jakieś wnioski - ostrożnie z przyprawami. Ja przyprawiłem po swojemu, co w połączeniu z utratą masy dało dość pikantną przekąskę. Dla mnie to dobrze - lubię pikantne rzeczy. 

Jako przekąska - doskonałe. Jako forma prowiantu też. Smakuje mi ten wyrób, będę musiał tylko kolejne mniej przyprawiać. Na razie sprawdza się idealnie w pracy. Kawałek mięska w kieszeń i co jakiś czas można wziąć gryza i jakoś się komfortowo wytrzyma do tej przerwy. Mięsko przechowuję w szklanym słoiku w szafce pracowniczej. 

Komentarze

  1. Dzięki za podpowiedź. Przygotowuję się do wyjazdu do Chorwacji a tam ceny żywności są drogie myślę że śmiało można coś takiego zabrać zawinięte choćby w przewiewną drewnianą ścierkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wziąłem w słoiku do pracy i jest sobie w szafce pracowniczej. No sprawdza się doskonale. Naprawdę jestem zadowolony.

      Usuń
  2. Mięsa wieprzowego nie używa się do suszenia, ponieważ nie spożywa się go na surowo że względu na ryzyko włośnicy. Podobnie jest z mięsem np. dzika. Wołowina, sarnina, mięso jelenia jak najbardziej się do tego nadaje. Podobnie jest np. z tatarem - nie robi się go z wieprzowiny z ww. powodu.
    Gorąco pozdrawiam jako wielki fan własnoręcznie robionej suszonej wołowiny i smalcu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj... To ja często jem wieprzowinę na surowo z przyprawami na ostro. Taki B to mój przysmak. Zastanawia mnie kwestia tego pasożyta. A jak to jest w przypadku tzw metki?
      Jak na razie moje mięso się doskonale sprawdza chociażby w pracy.
      Kolejne będzie mięso z piersi drobiowej.
      O... własny smalec. Coś cudownego. Dawno nie miałem czasu, by kupić słonine i zrobić własny. Praca, rodzina, działka... na dłuższe kombinacje w kuchni już czasu brakuje. Ale chleb z własnym smalcem ze skwarkami, do tego kiszony ogórek. No coś wspaniałego.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Mięsko jest ok. Ale te jadalne rośliny lecznicze mnie zainteresowały, jak rozumiem, takie, które np. można znaleźć w lesie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny i komentarz
      Mięsko się sprawdza, jednak z pewnymi ograniczeniami... Na działkę, w teren - fajna sprawa.
      Co do roślin jadalnych i leczniczych - no nie tylko w lesie, ale po prostu nasze rodzime, dzikie gatunki lub pospolici "uciekinierzy z upraw" (np przydrożny rzepak). Zasada prosta - to nie może być coś rzadkiego, to ma być blisko nas w znacznych ilościach.
      Pozdrawiam

      Usuń

Prześlij komentarz

Dzień dobry, miło mi Cię gościć na moim blogu.