O surowym mięsie słów kilka

Jakiś czas temu, po opublikowaniu na grupach fb relacji z suszenia mięsa drobiowego i wieprzowego pojawiły się głosy krytyki, związane z surowym mięsem drobiowym i wieprzowym. Oczywiście dyskutanci mieli sporo racji, twierdząc, że mięso to jest co najmniej ryzykowne. Oczywiście najbardziej bezpieczne mięso (mniej ryzykowne) to takie poddane  odpowiedniej obróbce termicznej. Jednak... Surowe mięso ma swój smak. Uwielbiam co jakiś czas zjeść sobie surowiznę. Już jako dziecko, gdy mama robiła szynkę na chociażby święta, to odkrawałem sobie kawałki już przyprawionego mięsa i zjadałem z wielkim apetytem. Mama z resztą robiła identycznie. I tak mi zostało. Zamiłowanie do surowego, doprawionego mięsa mi zostało - i żyję, mam się dobrze. Oczywiście mięso pochodzi ze sprawdzonych  źródeł, musi być bezwzględnie świeże (odpada np mięso pakowane z marketu) i broń Boże mrożone już (nawet jest gorsze w smaku). Taka surowizna to mój przysmak. Czy to drobiowe, czy wieprzowe, czy ryba - uwielbiam czasem na surowo. 

Kotlety ze schabu - przeprawy sól, pieprz i limonka

Rozkosz degustacji

Po dalszym skropieniu sokiem z limonki wcinam resztę 
Krótkie wyjaśnienie. Te dziwne białe plamy. To nic innego jak ścięte białko - sok z limonki to zrobił. Nie ma to nic wspólnego z jakimś defektem lub brakiem świeżości. Po prostu - chemiczna denaturacja białka. Podobna reakcja zachodzi podczas obróbki cieplnej. 

Komentarze

  1. Tak. Stanowcze tak! Wreszcie ktoś pisze o tym bez ogródek. Surowe mięso może być smaczne. Choć dla wielu będzie bez smaku i zbyt twarde, to jednak ma ono swoje walory. W dodatku ewidentnie jesteśmy jako gatunek przystosowani do spożywania również takiego pokarmu. Dla mnie tatar czy surowa ryba to oczywistość - dla wielu moich znajomych natomiast to pionowa ściana uprzedzeń. Nie do przebycia.
    Pozdrawiam. I zdrowia życzę. Nie dajemy się wirusowi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze. tyle emocji w tym komentarzu ;-)
      I masz rację - najczęściej i ja spotykam się ze wspomnianą przez Ciebie ścianą. Uprzedzenia. W sumie i ja je mam. Chociażby do jedzenia robaków chyba tak łatwo bym się nie przekonał. No chyba, że ktoś by mnie poczęstował (koniecznie musiałoby być upieczone, usmażone) ale sam najpierw przy mnie zjadł ;-)
      Ale np myszy, szczura świadomie bym już chyba nie ruszył. Także tabu, uprzedzenia to w nas coś naturalnego. Kwestia, kto gdzie ma swoją granicę.
      Pozdrawiam.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dzień dobry, miło mi Cię gościć na moim blogu.