Fotorelacja z niedzielnej wędrówki w połowie marca

Koronawirus szaleje. Nie ma co prawda jeszcze prawnego nakazu "pozostania w domach", są to jedynie zalecenia - całkiem oczywiście słuszne. Jestem jeszcze przez tydzień z dziećmi w domu, jak nic się nie zmieni za tydzień do pracy. Przez ten czas faktycznie - staram się nie wychodzić bez potrzeby i "siedzieć na dupie w domu". Po zakupy co kilka dni i to takie szybkie. Nie chodzę w skupiska ludzkie. Plus wszelkie zalecenia związane ze wzmożoną higieną i inne środki ostrożności. Jednak osobiście uważam, że póki nie ma formalnego zakazu wychodzenia - trzeba co jakiś czas zwyczajnie wyjść, przejść się. Nie po galeriach handlowych, nie po sklepach, nie po mieście. Właśnie tak "na łono natury". No nie będę ściemniać - wielodniowe siedzenie w domu, bez wyjścia z niego, siada mi na psychikę i bardzo osłabia morale. Uznałem, że niedziela to doskonały czas na chociaż krótką wizytę w lesie. Dotlenienie się, spacer, kontakt z przyrodą (poza miastem, z dala od ludzi) - na razie znikome ryzyko a korzyść znaczna. 







Godzinny spacer zaliczony, można wracać do domu, do rodziny. Droga powrotna też bardzo miła i przyjemna, obfitująca w widoki.







Troszkę tutaj się rozruszałem, kilkanaście minut. Zwyczajnie po kilku dniach w domu brakowało mi ruchu. Po krótkich ćwiczeniach odkażenie rąk odpowiednimi chusteczkami i wracam dalej.  












Powyższe zdjęcia to tzw Stawek Centrowski. To urokliwe miejsce, z dala od miejskiego zgiełku, namiastka dzikiej przyrody. Jeden z ładniejszych parków w Słupsku, ale to moja subiektywna opinia. 




Kwitnące drzewka - coś co dla mnie po zimowym marazmie jest jak lekarstwo dla ducha. Małe a radość wnosi.

Komentarze