Miniwędrówka do "dziczy" w mieście

 Kilka dni temu zaliczyłem mini wędrówkę rowerową do dziczy w mieście. Jakiej dziczy w mieście? Otóż w Słupsku (podejrzewam, że w wielu miastach podobnie) jest kilka takich miejsc w garnicach miasta, zabudowań miejskich, czasem na obrzeżach, są takie skrawki "dziczy", tereny porośnięte. Wybrałem się właśnie w takowe miejsce. Miałem wyjechać rowerkiem tylko po trochę liści wiśniowych i dębowych do ogórków. Miałem wyjechac na kwadrans, no bo ogórki czekały. Wyjechałem na kwadrans około 16.00, wróciłem do domu po kwadransie i było po 20.00. Cóż - widać wraz ze wzrostem prędkości poruszającego się obiektu zmienia się upływ czasu. No ewidentny przykład jak nic ;-) . Poniżej mapka tego miejsca - to ten pas zieleni po zejściu z "mostu". 


Mapka omawianego terenu

Zejście z mostu, wiaduktu w sumie.

Wchodzę, właściwie zjeżdżam.





Rowerek trzeba jednak prowadzić... 


Rośnie tu trochę tarniny...




Jest i mój cel wyjazdu






Koniec dziczy...

Powrót trochę okrężną drogą... 


POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ

Komentarze