Kilka dni temu żona od teściów (swoich rodziców) przyniosła trochę winogron. Trza było sok zrobić. Więc od razu sokownik. Zobaczymy jak się sprawdzi w przypadku takich owoców. Tak zaczynałem. Już teraz mogę powiedzieć jedno. Ogólnie się sprawdza. I o ile nad zwrotem samej sokowirówki się zastanawiam, to z samego sokownika jestem bardzo zadowolony.
Wiele tego nie było, dosłownie na jeden sokownik. Ale zawsze coś. |
Mycie i przekładanie owoców do sokownika. |
No i gotowe, w sokowniku. Przyznam szczerze. Najpierw chciałem powrzucać całe kiście. Ale potem już zdecydowałem się na obranie kiści z owoców. |
Tym razem podsypałem trochę cukru. |
Po godzinie większość puściła fajnie sok. |
Następnego dnia zlewanie soku do garnka i dosłodzenie. Czemu następnego dnia? Bo już w nocy nie chciało mi się tego kończyć. Częśto teraz soki robię na dwie raty. |
Napełnianie słoików posłodzonym sokiem... |
I gotowe. Te już zostały zapasteryzowane, więc idą na półkę. |
Z widocznej ilości winogron otrzymałem około 2 litrów soku. Czy to dużo? No tak średnio. Co jednak ważne. Czynnośc prawie bezobsługowa.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dzień dobry, miło mi Cię gościć na moim blogu.