Awaryjne źródła światła

Moje dodatkowe oświetlenie na działce. Kabel oświetleniowy
o którym już wspominałem, lampa naftowa, latarka
akumulatorowa oraz latarka czołowa. 
W domu mamy prąd, instalację elektryczną i oświetleniową. Ufamy tym systemom. Jedni ufają bardziej, inni mniej. Wiele urządzeń, które zaspokajają nasze podstawowe potrzeby są dzisiaj uzależnione od prądu. Czasem okazuje się, że coś w tym wszystkim zawodzi i jesteśmy prądu pozbawieni. Co wtedy? Cała masa problemów. Nie działa światło, nie działa lodówka, telewizor nie działa... no nic praktycznie nie działa. Jeśli awaria jest krótkotrwała, to jest ona chwilową niedogodnością. Jeśli trwa dłużej niż dobę robi się problem. Kto z Was ma w domu przynajmniej dwie latarki? A po co dwie? Jedna na baterie druga na wbudowany akumulator. Kto z Was ma w domu świeczki chociaż lub lampę naftową? Kto z Was ma w domu większy akumulator, który przez jakiś czas podtrzyma funkcjonowanie wybranych urządzeń elektrycznych? Ja stosuję zasadę najważniejsze po trzy. O co tu chodzi? Jeśli mam jakąś potrzebę to mam trzy różne metody jej zaspokojenia, jedna standardowa, dwie awaryjne. W domu mam kilka latarek, lampę naftową i proste znicze. 

Na działce podobnie. Podstawowa instalacja elektryczna swoją drogą. Oprócz tego na wszelki wypadek jest latarka lub dwie, lampa naftowa, kilka zniczy oraz pochodnie (te raczej do użytku zewnętrznego). Przydają się one nie tylko na wypadek braku prądu w akumulatorach ale także gdy coś robię na działce wieczorem. Powiedziałbym, że sobie zbytnio nie wyobrażam braku latarki na działce. Zarówno w domu jak i w altance mam latarkę akumulatorową oraz na baterie. Używam latarek na baterie paluszki AA, ponieważ inne urządzenia także mam na takie same baterie. Nie muszę więc mieć zapasu różnych baterii, wystarczy zapas baterii AA, które potraktowałem jako swoisty standard. O tym czym się kieruję podczas wyboru latarki będzie w kolejnych wpisach. 

Komentarze