Maść z żyworódki - krok po kroku

Robienie własnych maści poza satysfakcją daje wymierne korzyści. Mamy powinna kontrolę nad jakością składników. Możemy komponować składniki wedle własnych preferencji. Natomiast jeśli użyjemy smalcu, to koszt wykonania takiej maści jest praktycznie znikomy. Smalec w mojej  ocenie jest bardzo dobrym nośnikiem w maściach.

Moja żyworódka

Maść z żyworódki jest dobrym lekiem na trądzik, łuszczycę czy atopowe zapalenie skóry. Przyspiesza również leczenie ran i zadrapań.

Moja żyworódka

Oto jedna z żyworódek, których użyłem do maści. Gdy szwagierka dowiedziała się, że akurat maść robię szybko przyjechała ze swoją, by więcej zrobić.

Już w blenderze 

Trochę materiału miałem. Na początku miałem liście po prostu bardzo drobno pokroić, jednak zwyciężyło lenistwo i użyłem blendera.

Po zblendowaniu 

To okazało się nawet dobrym rozwiązaniem.  Szybko uzyskałem miazgę, którą użyłem dalej.

Początek wolnego gotowania 

Miazgę do smalcu i na wolny gaz, jakieś kilkanaście minut.

Gotowe...

Po kilkunastu minutach uznałem, że gotowe, co miało przejść do tłuszczu to przeszło. Potem jeszcze tylko odcedziłem sitkiem i gotowe.

 Otrzymany produkt, jeszcze ciepły. 

Gotowy produkt. Jeszcze ciepły. Jeden słoik dla nas, jeden dla szwagierki, jeden dla cioci. No miałem rodzinne zamówienie 😀.

Czemu używam smalcu? W końcu teoretycznie mógłbym kupić bardziej specjalistyczne składniki. Jednak... Smalec mam pod ręką, więc nie ma kombinowania , czego by tu użyć . Smalec jest bezpieczny, gdy ma się dzieci. To też ważny argument. Nic złego się nie stanie, gdy dziecko w przypływie ciekawego pomysłu, zje trochę maści. Poza tym smalec sam w sobie jest maścią . 

Komentarze