W połowie lipca wybrałem się do Lasku Południowego w Słupsku. Jeden z celów -
znalezienie sensownych stanowisk wierzbówki kipczycy. Przy działkach
jest jeszcze trochę, tak na jeden oszczędny zbiór. Mógłbym zebrać
więcej, ale stosuję zasadę nie zbierania wszystkich roślin z danego
terenu - coś trzeba zostawić. Więc co - w drogę. Co prawda w mieście
jest kilka miejsc, gdzie teoretycznie można zbierać.
|
Może na zdjęciu nie widać wyraźnie - ale chociażby tutaj rośnie wierzbówka - okolice Placu Dąbrowskiego.
|
Ale
zbiory w mieście - wiadomo - niezbyt. To musi być odpowiedni teren -
"czysty". Przy działkach już sprawdzałem - brak sensownych stanowisk.
Znaczy no są pojedyncze rośliny, ale nie całe kępy. Więc w drogę -
szukam.
|
Dobra, raz na ruski rok można sobie selfika zrobić i ludzi w necie postraszyć ;-) |
|
Przyznam, że na to miejsce trochę liczyłem... Niestety. |
|
jak okiem sięgnąć - ani jednego okazu. |
|
Idę...wypatruję... |
|
Dalej idę...Ani jednego okazu |
|
Niby niepowodzenie - ale patrzę inaczej. Odkryłem miejsce, gdzie w ciągu najbliższych lat nie ma co szukać. |
|
Miejsce dość dobrze mi znane - dawno tu nie bylem, powiedzmy, że pewne okolice Słupska odkrywam na nowo. |
|
Ależ tu pięknie... Aż mi się żal trochę zrobiło ostatnich kilku lat. |
|
Kwieciście tu... |
|
Panoramiczne... |
Cóż.
Wierzbówki nie znalazłem. Jednak wyjście stracone nie było. Odkryłem na
nowo jedno z ładniejszych miejsc na obrzeżach miasta. I mnie tam
właśnie wzięło na swoisty żal. Otóż - moją główną pasją jest właśnie ot
takie sobie zbieractwo. Uwielbiam łazić i przy okazji zbierać różne
rzeczy - chociażby właśnie herbatki. od 2013 roku mam działkę ogrodniczą
i to właśnie ona pochłaniała znaczną część mojego wolnego czasu.
Pierwsze lata - ogarnianie upraw, altanki itp... Kolejne lata - to
niepowodzenia związane z uprawami. Niepowodzenia wynikające często
właśnie z braku czasu. Efekt - ostatnie 2-4 lata to nie była realizacja
pasji działkowych ale często ratowanie upraw. Stąd
zmiana systemu prowadzenia działki.
Koniec z mordowaniem się z chwastami i walki z czasem. Na działce chcę
odpocząć, coś tam faktycznie pielęgnować (czyli mniejszy areał upraw),
ale też chcę zwyczajnie wrócić do swoich pierwotnych pasji - wędrówek
(okolice wiadomo) i zbieractwa. O wiele więcej radości daje mi mały
woreczek zebranego materiału an herbatkę niż świeżo zrobiona grządka.
Zakładam, że moje podejście się zmieni od kolejnego sezonu - gdy obecna
działka będzie miejscem rekreacji i spełniania jednej z pasji a nie
miejscem frustracji.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dzień dobry, miło mi Cię gościć na moim blogu.