Wędróka śladami młodosci w Kobylnicy w lipcu 2020

Zapraszam Państwa serdecznie na wspólny spacer (trochę dłuższy) w miejsce, gdzie spędziłem część swojego życia - (była) posiadłość moich rodziców - niestety obecnie już nieistniejąca. Do tej wędrówki przygotowywałem się (psychicznie) kilka lat jakoś - w końcu nadszedł ten moment (w sumie spontanicznie dość) - wybrałem się tam kilka dni temu. Gdy tam mieszkałem nie czułem się szczególnie związany z tamtym miejscem (jednak nie będę opowiadać rodzinnych zawiłości) - teraz to ruina, nie jest w posiadaniu naszej rodziny (status prawny posiadłości nie jest mi w sumie znany). I co prawda z tamtym miejscem wiele mnie jakoś emocjonalnie nie łączy - jakby nie było - tamten teren to kawałek mojego życia, kawałek mojej historii. Gdy tam już szedłem czułem jakiś dziwny niepokój - nie potrafię nazwać tych emocji ani tym bardziej przyczyn swoich dziwnych lęków.

Droga - trasa Słupsk - Poznań...
"Za moich czasów" miejsce skąd robione zdjęcie to był koniec zabudowań, Kobylnica wiadomo rozrosla się trochę...

Tu nic nie było...

Wierzbówki kipczycy - brak.

To były pola - teraz prawie lasek

Po drugiej stronie też kipczycy brak.

O jest - ale niestety za ogrodzeniem - czyjś teren.

I jesteśmy... Oto brama to resztek posiadłości - tu kiedyś mieszkałem.

Kawałek dalej na chodniku...

Już wewnątrz terenu byłej posiadłości . Byłem tu i próbowałem sobie odtworzyć gdzie co było... Te modrzewie były pod oknem kuchni...

Ruiny piwnicy, domu...

Pozostałości kotłowni

Komin został...

Po lewej płytki korytarza, po prawej pozostałość garażu.

Idę w teren ten dalej... Tu kiedyś były szklarnie. Dalej gdzie rozpoczynają się na granicy sosny był tere, "za szklarniami", dość spory.

Zachowana wyraźna granica - mirabelki - teren przy szklarniach, sosny - teren za szklarniami.

Jestem na terenie "za szklarniami" - szukałem truskawek ;-) rosły tu w czasach mojej młodości.

Obok lasek...

Widok na ruiny posiadłości z tyłu...
Dobra. Wiem, że moje tłumaczenia i oznaczenia terenu nic nie mówią Państwu. chciałem z Państwem podzielić się zdjęciowo wspomnieniami - dziękuję za wspólny spacer. To był kiedyś dość spory teren - jakoś kilka hektarów. Od razu piszę - teren nie był w czasie wędrówki w jakikolwiek sposób ogrodzony. No nic... Wracamy do Słupska troszkę naokoło.

Wchodzimy w ulicę w Kobylnica, która zacznie naszą drogę powrotną - i cały czas szukamy wierzbówki.

Idziemy...

Dotarliśmy na przejście kolejowe.

Idziemy - może się powtarzam, ale pamiętam stąd szczere pola...

Za "moich czasów" były tu pola a nie rozbudowa domów.

Wierzbówki brak...

Z daleka wydawać by się mogło, że jest, ale to nie ona.


Widoczne CH Jantar.

Lekki zoom...








Nie opisywałem każdego zdjęcia z osobna bo po co.  Jednym z celów tej wędrówki był zwiad konkretnego rejonu obrzeża miasta i samej Kobylnicy. No i szukam dobrych stanowisk wierzbówki kipczycy.

A tu już wyjście z tamtej ulicy na jedną z głównych tras w Słupsku - ulica Szczecińska.

Dziękuję Państwu za wspólny spacerek. W planach jeszcze parę miejsc...

Komentarze