Chleb pszenny z dodatkami owsianymi oraz słonecznikiem - wersja bohenkowa

Jedna z kilku wersji chleba, którą robię. Większość moich chlebów to chleby pszenne lub pszenno - żytnie. Piekę zarówno wersje bochenkowe jak i plackowe (wtedy z reguły na patelni). Czy warto piec własne pieczywo? Zdecydowanie tak, co oczywiście jest w pełni subiektywne. To wbrew pozorom nie jest trudne i nawet piekarnik nie ejst do tego specjalnie potrzebny - można piec na patelni placki chlebowe, które doskonale się sprawdzają jak codzienne pieczywo. Własne pieczywo to pełna kontrola użytych składników - robimy dokładnie tak jak umiemy i tak jak lubimy. Ja dość rzadko dla siebie kupuję pieczywo, wyjątkiem może jest jedynie zakup 2-3 bułek do pracy, gdy akurat własnego pieczywa nie mam. Kanapki do pracy z chlebem kupnym? Nie dla mnie. Próbuję sobie przypomnieć, kiedy ja ostatnio typową kanapkę ze sklepowego chleba do pracy wziałem i to będą grube lata temu. Mniejsza z tym. Oto przepis na chleb - wersja bohenkowa, chleb pszenny na drożdżach suszonych, dodatkiem są płatki owsiane oraz otręby owsiane i słonecznik. 

Jak robię. Najpierw robię rozczyn, czyli mieszam wodę, drożdże i odrobinę mąki. Taki rozczyn zostawiam na kilka minut by drożdże ruszyły. Następnie dodaję resztę mąki (oraz pozostałych składników) i wyrabiam ciasto. Wyrobione ciasto odstawiam na kilak godzin. Potem znowu wyrabiam, formuję bohenki, pozwalam im urosnać i piękę około godzinę w 200 - 220 stopniach. 

Składniki chleba widoczne - mąki użyłem niecałe 2 kg, dodatków owsianych po pół kubka mniej więcej, drożdże suszone 1 opakowanie, słonecznika około kubek, oleju kilka łyżek, soli i majeranku około łyżka. 

Najpierw rozczyn - w pół litrze ciepłej wody rozpuszczam drożdże i czekam kilka minut, niech się obudzą.

Dodaję trochę mąki i słonecznik, mieszam i czekam kilkanaście minut. 

Dodaję dodatki owsiane, olej, sól i majeranek, mieszam i czekam jakieś pół godziny.

Dodaję jeszcze kilogram mąki i mieszam. 

W misce wyrabiam ciasto wstępne. I niech to sobie pół godzinki lub godzinę popracuje i rośnie. 

Następnie znowu już wyrabiam porządnie, oczywiście mąki dodaję w miarę potrzeby. W tym przypadku użyłem około 2 kg mąki - wyszło mi niecałe 3 kg ciasta. 

Wyrobione ciasto zostawiam na kilak godzin (tym razem akurat pół dnia wyszło) i przykrywam czystą ściereczką.

Ciasto zdążyło przez te pół dnia wyrosnąć. 

Ciasto dzielę sobie na w miarę równe porcje. Akurat tutaj 4 porcje po około 0,7 kg ciasta. 

Gotowe porcje znowu wyrabian już zdodatkiem słonecznika. 

Słonecznik nie tylko jako posypka ale wewnątrz też jest. 

Prawie uformowany bohenek. 

Blachę do pieczenia posypuję mąką i do piekarnika. 

I już w piekarniku. 

 Najpierw około pół godziny w temperaturze 50-60 stopni, by sobie podrosło.

Następnie godzina w temperaturze 200-220 stopni, bez termoobiegu. 

Może i chleby wychodzą mi dość często bardziej płaskie, jednak zdecydowanie wolę swoje niż kupne. 

Co ważne. Taki chleb czerstwieje a nie plesnieje od razu. A czerstwy dobry chleb to w końcu też surowiec. Zauważyłem, że zdecydowana większość chlebów sklepowych (tych tanich) najpierw pleśnieje, potem ewentualnie czerstwieje. 4 bohny to sporo, ale w sumie nie piekłem tylko dla siebie, chętni się w rodzinie znajdą na domowe pieczywo. 

Komentarze