Działka jako moja ucieczka od codzienności

Mógłbym wymienić kilka "funkcji" działki w moim życiu. Jest moim celem ewakuacji. Jest moim małym sanktuarium minimalizmu. Jest moim małym domkiem na wsi. Jest też zwyczajnie moim miejscem ucieczki od codzienności. 









To obok lasu jedyne miejsce, gdzie realnie odpoczywam. Czasem codzienność mnie zwyczajnie przytłacza. W domu nie jestem w stanie w jakikolwiek sposób odreagować. To właśnie na działce odnajduję spokój. To tam uciekam od swoich problemów (wiadomo każdy je ma). Grzebanie w ziemi mnie uspokaja. Widok rosnących roślin daje mi radość i osobistą satysfakcję. Niestety nie mam możliwości poświęcić jej tyle czasu, by była faktycznie ładna. Jest jaka jest. Daleko jej do działki idealnej. Często zwyczajnie, gdy już tam pojadę, to zamiast wziąć się porządnie do roboty, postanawiam tam zwyczajnie posiedzieć. Odpocząć. To też ważne dla mnie. 

To jedyne miejsce, gdzie niewiele muszę. W codziennym życiu muszę chodzić do pracy, znosić humorki np klientow...  Dobra. No teoretycznie nie muszę. To jakaś konsekwencja moich wcześniejszych wyborów. Mniejsza z tym. Na działce, chociaż na te kilka kilkanaście godzin w tygodniu uciekam od codziennego muszę. To moje osobiste resetowanie się. Często marzę o czymś w stylu - rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady. No obrazowo. Wiadomo. Nigdy to nie nastąpi. Nigdy nie będę mógł sobie pozwolić na porzucenie wszystkiego i przeprowadzce do jakiegoś domku na odludziu. Więc chociaż właśnie tam na działce mam swój mały świat marzeń. Cel ewakuacji od znoju codziennych problemów, obowiązków, codziennego muszę. Tam nic nie muszę (no bywają wyjątki). 

Komentarze