Moja pierwsza domowa produkcja mydła (i nie ostatnia)

Przyznam szczerze - gdyby nie planowana lekcja chemii w kilku klasach, nie przystąpiłbym do robienia mydła. W kilku klasach mam jednak zaplanowaną lekcję związaną luźnie z tematyka mydła. Uznałem, że najlepsza formą jej poprowadzenia będzie własnie wykonanie mydła. Kiedyś podobną lekcję przeprowadziłem w gimnazjum, jednak wtedy najbardziej chodziło mi by pokazać, że da się. tym razem chcę na lecji zrobić normalne kostki mydła, takie, które się nadają do użytku. Aby więc taką lekcję przeprowadzić zachciało mi się najpierw z wyczajnie w domu "potrenować". By na samej lekcji już niepotrzebnie nie improwizować, ale robić wedle planu. I teraz... teoria teorią, praktyka to co innego. Jako nauczyciel (między innymi) chemii wiem doskonale na czym polega proces saponizacji tłuszczów, znam podział mydeł, nawet teoretycznie kalkulatory mydła nie sa mi niezbędne, ponieważ proporcje składników policzyłbym sobie sam (równania molowe itp). Kalkulator jest oczywiście olbrzymim ułatwieniem, no jak wszystkie kalkulatory. 

Zrzut ekranu z jednego z kalkulatorów mydeł

Mam już proporcje - więc można było robić. 

Powyżej zrzuty ekranu z kalkulatora. Po co kalkulator. No to w skrócie wielkim teoria. Mydła to sole kwasów tłuszczowych i niektórych metali. Kwasy tłuszczowe mają różną liczbę atomów węgla w cząsteczce, tym samym określona ilość cząsteczek (np 1000) jednego tłuszczu ma inną masę niż ta sama ilość cząsteczek innego tłuszczu. Aby wszystko było idealnie należy tak dobrać ilość wodorotlenku i tłuszczu, by wszystko z sobą przereagowało - czyli by nie został w produkcie nadmiarowy NaOH lub KOH lub nadmiarowy tłuszcz. W pewnych granicach nadmiarowy tłuszcz jeszcze ujdzie, nawet lepiej by w jakimś stopniu pozostał. Jednak nadmiarowy wodorotlenek (ług) to już mam kostkę mniej lub bardziej szkodliwego (żrącego, podrażniającego) mydła. Po to kalkulator -  tu ni dy rydy na oko lub na szczypty. Ważymy z dokładnościa do gramów. 

W wielkim skrócie - produkcja mydła. Zakładam, że mamy odpowiednio odważone składniki. Łączymy wybrany wodorotlenek (KOH lub NaOH) z wodą, by otrzymać zasadę (ług). Wybraną zasadę łaczymy z tłuszczem w fazie płynnej i mieszamy aż zauważymy zmianę konsystencji - widzimy, że tłuszcz zamienia się w mase mydlaną. Gotową masę odstawiamy - trwać będzie proces dojrzewania, czyli głównie odwadniania masy ale też (w mnijeszym stopniu) dalszych reakcji saponizacji. W międzyczasie po drodze masę mydlaną kroimy lub formujemy w inny sposób. I to teoretycznie tyle - tyle teorii. Po prostu określona ilość tłuszczu reaguje z zasadą tworząc mydło. 

Bardziej chemicznie teraz. Tłuszcze to estry kwasów tłuszczowych i gliceryny. Mydło to sól kwasów wyższych  tłuszczowych oraz metali. Tak - mydła to sole. Sól to nie tylko sól kuchenna, którą znamy z życia codziennego. Solą jest związek chemiczny, będący produktem rekacji kwasu oraz zasady. Przykładowo - kreda to też sól - sól w której metalem jest wapń a kwasem kwas węglowy ("woda gazowana"). Składnik proszku do pieczenia - wodorowęglan sodu - to także sól (a dokładniej wodorosól ale już nie bawmy się w szczegóły). Wymieniać bym jeszcze długo mógł przykłady, jednak chciałem jedynie pokazać, że sól kuchenna NaCl to jeden z wielu zwiazków chemicznych z dośc obszernej grupy zwiazków soli. Zatem - mydła, bo tych soli jest sporo. Nas interesuje kilka z tych mydeł - mydła sodowe (białe i twarde) i potasowe (miękkie, maziste, szare). Do domowego uzytku intersuje nas grupa mydeł sodowych. I czemu już nie piszę mydło? Bo to znowu grupa związków - mamy różne kwasy tłuszczowe, więc mydło sodowe to z reguły mieszanina soli kwasów tłuszczowych i sodu. Dobra. Koniec teorii. Belfesrka natura się odezwała jak zwykle.

Schemat reakcji zmydlania 
Źródło 
https://www.hielscher.com/wp-content/uploads/Alkaline-hydrolysis-of-triacylglycerols-Mercantili-et-al.-2013.png

Teoria teorią, praktyka praktyką, więc teraz część praktyczna. I nie. Wcale nie jak zrobić mydło, bo w tej dziedzinie dopiero się praktyki uczę. Napiszę więc i pokażę, jak ja zrobiłem. Tutaj raz jeszcze serdeczne podziękowania dla Koleżanki Marty za cenne dyskusje i pomoc metodyczną.

Skomplikowane laboratorium chemiczne już gotowe - poczciwy stół kuchenny. W sumie wszystko się zgadza. nasze kuchnie to istne laboratoria chemiczne, w których dzieją się naprawdę ciekawe rzeczy okiem chemika. A i fizyk miałby w kuchni o czym opowiadać. 

Przygotowuję wodortlenek sodu - odważam równe 25 g. 

Odważyłem 200 g oleju z oliwek.

Odważam 78 g wody - użyłem kranówki. 

Wodortlenek mieszam z wodą - roztwór wyraźnie nam się rozgrzewa. Powstaje zasada sodowa. Zasadę sodową łącze z oliwą. 

Miksuję kilka minut, aż wyraźnie zgęstnieje. 

Mam masę mydlaną o konsystencji budyniu. 

Przelewam masę do foremek - jak widać foremki wysokiej specjalizacji - ucięte kartoniki po mleku. 

Odstawiłem na półeczkę na jakiś czas.

Zrobiłem też na próbę z innych olejów

Oto moja próbka po 2-3 dniach. 

I teraz. W niektórych próbkach mam wyraźne rozwarstwienie faz. Wniosek jeden - zbyt krótko mieszałem. następnym razem poświęcę na to kilkanaście minut. Mydło jeszcze się nie pieni. czy zrobiłem wszystko dobrze. No nie - za krótko mieszane. Za kilka tygodni sprawdzę odczyn. Zbyt zasadowy (powyżej 10) odczyn świadczyć będzie o obecności nieprzereagowane ługu. Wtedy wiem, że spieprzyłem. Także ten tego... Pierwsza praktyka za mną. W sumie to druga, bo kilka lat temu też pokazowo na lekcji mydło robiłem, jednak wtedy nie byłem aż tak skrupulatny. W każdym razie. Juz wodorotlenek zakupiłem, już przyszedł. Mam zapas dla siebie, mam zapas na lekcje. Czy robienie mydeł stanie się z jednym z moich przetworów na stałe? Czy mydło własnej produkcji na stałe zagości w naszej rodzinie? Teraz nie udzielę jednoznacznej odpowiedzi. byłoby świetnie, gdybym się nauczył robić prawidłowe dobre mydło. Jak w przypadku wielu przetworów - własny produkt to pełna świadomość użytych składników. To brak dodatków alergizujących. To lepsza jakość produktu, ponieważ gliceryna pozostaje w masie mydlanej. To także ciekawa forma aktywności. jakby nie patrzeć - to też zwyczajnie kolejna umiejętność. Argumenty za produkcją własnego mydła. Pewność składu i pochodzenia produktu. Można zastosować wiele prozdrowotnych dodatków. Bez konserwantów, bez sztucznych barwników, bez ... no w tym mydle jest to co sami dodaliśmy. Więc wszystkie argumenty, które przytaczałbym przy robieniu własnych przetworów maja zastosowanie także przy produkcji własnego mydła. 

O kurcze... Ale króciutki wpis wyszedł ;-)


PO KILKU MIESIĄCACH...





Jak widać - zrobione mydła jakoś tam działają. Jakoś tam się pienią. Myć myją, jak mydło. Zapach mają taki typowy dla jakby starego szarego mydła, bez dodatków zapachowych. Mógłbym rzec, że mydła te to nic ciekawego. Jakoś tam się pienią, jakoś tam myją. Jednak i tak dobrze, że działają, ponieważ nie zostały wykonane wedle sprawdzonych receptur na mieszanki tłuszczu. Na razie jeszcze kolejnych edycji robienia mydeł nie było. Być może produkcję mydeł będę kontynuować, jednak wedle sprawdzonych już przepisów na mieszanki tłuszczy. Zrobione tu i zaprezentowane mydła zmarnować się nie zmarnują. Jednak, czy jakoś szczególnie zajmę się produkcją własnych mydeł? Czas pokaże. Na razie do tego mi się nie spieszy. 


POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ

Komentarze

  1. hej. Też robiłem mydło na bazie olejów roślinnych i też nie byłem zadowolony z pierwszych rezultatów: nie pieniło się i na było dość "ostre". Składniki widocznie nie przereagowały w wystarczającym stopniu. Czy masz już jakieś wnioski / udane próby zrobienia działających mydeł? Podobno trzeba dodać alkohol jako czynnik ułatwiający mieszanie ługu z olejem, ale nie próbowałem. Czy w miarę upływu czasu mydło Ci złagodniało i zaczęło się pienić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry
      Kurcze. Zupełnie o tym mydle zapomniałem. Leży sobie na szafie. W weekend sprawdzę i napiszę o tym.
      Proszę o cierpliwość i dziękuję za przypomnienie.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Weekend minał... Mydła nie sprawdzałem. Nie było kiedy...

      Usuń

Prześlij komentarz

Dzień dobry, miło mi Cię gościć na moim blogu.