Trochę o samej roślinie pisałem
tutaj. Roślina ciekawa. W mojej ocenie idealna do partyzanckiego ogrodnictwa. Samo partyzanckie ogrodnictwo jest u mnie w znacznej części działalnością "
przy okazji" j głównie z uwagi na
wady tego typu działalności. Technika uprawy - posadzić, zostawić, jak trzeba zebrać w sezonie plon. Roślina raczej dość inwazyjna. Nie polecam jej zbytnio na małych działkach ogrodniczych - powód - raz posadzona w danym miejscu rośnie tam i rośnie i ciężko się jej pozbyć. Na działce może się to okazać istotną wadą. Jej ekspansywność, znikoma ilość zabiegów pielęgnacyjnych czyni ją doskonałą rośliną do sadzenia "byle gdzie".
|
Jedno ze stanowisk
|
|
Kolejne miejsce |
|
Inne miejsce uprawy |
|
I kolejne |
|
A tu zakładana w tym roku "plantacja" |
Ja mam kilka miejsc tej rośliny zarówno w okolicy miejsca zamieszkania jak i w okolicy działki. Uprawy zbyt daleko czy to miejsca zamieszkania, czy celu ewakuacji, uznałem za bezcelowe. Do tych miejsc mam mieć blisko, prawie przy domu, albo w pobliżu działki. Uprawy mają charakter rozproszony - małe skupiny rośliny w wielu miejscach - ale blisko domu. Skąd mam bulwy... Cóż. Kilka ładnych lat temu posadziłem na działce. Teraz żałuję. Z działki usuwam, ale delikatnie, by nie zniszczyć. To dla mnie sadzonki. Poza tym co roku
zbieram bulwy i część jem, część rozsadzam.
Partyzanckie ogrodnictwo to nie tylko topinambur przy domu. Ale o tym w kolejnych wpisach. Akurat zamierzam trochę przybliżyć Czytelnikom tą koncepcję w moim wykonaniu.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dzień dobry, miło mi Cię gościć na moim blogu.