Krótka historia bloga i działki

Co jakiś czas pozwalam sobie na jakąś formę otworzenia się i opublikowania wpisu w stylu "luźne myśli". Wpisy te są dość luźne i tak będzie tym razem - dlatego też - od razu przepraszam za jakąś ewentualną chaotyczność. O czym ten wpis będzie? Postanowiłem troszkę przybliżyć historię swojego bloga, jego rozwój oraz historię samej działki i altanki? Po co? A po prostu - mam ochotę Wam o tym opowiedzieć ;-) . 

Ten blog miał różny charakter na przestrzeni ostatnich lat. W sumie zaczął się on od wpisów typowo kulinarnych z elementami prepperstwa - ot taka tania kryzysowa kuchnia. Potem z biegiem czasu dochodziło coraz więcej elementów z pogranicza prepperstwa i koncepcji działki ogrodniczej jako celu ewakuacji. Kolejne lata przyniosły wpisy związane z uprawami na działce, z przetworami. Jakoś w latach 2021 - 2022 utworzyłem bloga "herbacianego". Miał on fatalne statystyki odwiedzin, więc go porzuciłem, bloga też skasowałem. W sumie to mogłem wpisy przenieść tutaj. Na szczęście nic straconego - herbatki robię co roku, więc w tym roku będę zbiory i przetwarzanie surowców na herbatki postaram się zrelacjonować. Od jakiegoś czasu odszedłem do koncepcji działki jako celu ewakuacji, o czym wspomniałem tutaj (link). Czy to znaczy, że zerwałem z prepperstwem lub przestałem być preppersem? A w sumie - czy kiedykolwiek nim byłem? Raczej chyba nie. A może trochę... Od jakiegoś już czasu nie publikuję regularnie. I będe już mało publikować. Miałem w tym roku przez dwa miesiąca lekki zapał, chyba wymuszony, by relacjonować codziennośc na działce. Nawet stronkę na fb założyłem. Jednak wybaczcie. Zwyczajnie już mi się nie chce chyba regularnie pisać. Wykasowałem więc wpisy relacjonujące co tam robiłem na działce. Były na siłę praktycznie. Bloga kasować nie mam zamiaru. W końcu był on istotną częścią mojej codzienności przez dobrych 6 - 7 lat. Mam jednak już ten etap za sobą. I chyba bardziej na działce chcę świętego spokoju i takiego zacisza i prywatności. Taka moja oaza świętego spokoju, do której dostęp ma niewiele osób. Stąd też porzucenie publikowania w stylu - co tam na działce. 

Po co piszę? Dla sławy? No ciut tej sławy się liznęło, jej elementy ;-) . Było o mnie w książce (link), było o mnie w radio (link) (link2), było o mnie w filmie (link). Oczywiście ciężko to nazwać sławą. Raczej taka miła świadomość, że ktoś obcy docenia w jakiś sposób moją osobę. Z jednej strony - nie zależy mi na super zasięgach, z drugiej - lepiej się pisze ze świadomością, że ktoś moje teksty z jakims zaciekawieniem czyta. Po co piszę? By dzielić się wiedzą? Trochę też. Jednak chyba najszczerzej będzie zwyczajnie napisać, że libiłem pisać o czymś co mnie interesuje, czym żyję - i zwyczajnie nawyk pisania czegoś od czasu do czasu pozostał. Poza tym czasem część wpisów wykorzystuję na lekcjach - na przykład ten o wodzie (link), ten o trwałości słoików (link), o filtrowaniu wody (link), albo ten o obróbce cieplnej pokarmów (link).

A teraz parę słów na temat "historii" mojej działki i samej altanki. Działkę kupiłem w roku 2013. Była zarośnięta, była w niej jakaś altanka, duża dość, w niezbyt dobrym stanie technicznym. Teraz z perspektywy czasu dochodze do wniosku, że lepiej by było ją obudować a nie rozbierać i robić wszystko od nowa. Nie mam smykałki budowlanej, więc nie oszukujmy się - wszystkie etapy związane z jakimikolwiek budowlami na działce były w dużej mierze nauka na własnych błedach. Z perspektywy czasu - o wiele lepszym rozwiązaniem byłoby wynajęcie kogoś z odpowiedniej branży, by zrobił altankę od poczatku do końca. Taniej by to wyniosło i lepiej. Poniżej kilka zdjęć obrazujących "historię altanki". 

Tak to ona wyglądała w 2013 roku - w takim stanie ją przejąłem. 

Sama działka to też zapuszczny trawnik,
coś co przypominało truskawki,
kilka brzoskwiń, kilka sumaków octowych,
mnóstwo podagrycznika i perzu... 

Altanka w stanie ledwo stojącym 

Przytulne wnętrze... 

Teraz z perspektywy czasu - lepiej by mnie wyszło zburzyć ją całkowicie i kupić jakiś gotowy domek holenderski lub przyczepkę. Jednak porwałem się wtedy z motyką na słońce - stwierdziłem, że wybuduję. Z czego? Płyty OSB na szkielecie drewnianym. Zamierzałem wybudować raczej malutką altankę myśląc, że mała budowla wybaczy ewentualne błedy konstrukcyjne. 

A tak się prezentowała altanka numer 1. 

Tak. Powyższe zdjęcie przedstawia altankę prawie świeżo po zrobieniu. Wygląda jak... Dokładnie tak, jak mój poziom umiejętności w zakresie budowania czegokolwiek. Nie ma się czego wstydzić. W końcu rysunkom uczniom z pierwszych klas podstawówki daleko do obrazów artystów. Altanka była mała, postanowiłem po latach ją rozbudować. 


Rozbudowa w trakcie.

Niestety szybko okazało się, że taka forma dachu była bardzo złą decyzją. Zalegający śnieg uszkodził sam dach w wyniku czego zaczął znacznie przeciekać. Spadek był zbyt mały. Dlatego też dość szybko konstrukcję dachu poprawiłem...

Altanka po poprawkach 

I właśnie do takiej hacjendy została zaproszona ekipa filmowa w roku 2020...

Kolejne lata to kolejne zmiany. Usunąłem pierwszą altankę a z tej przybudówki powstała altanka główna. 

Stan prawie obecny 

Potem ją jakoś ociepliłem styropianem, otynkowałem, ogólnie poprawiłem wewnątrz, wymieniłem podłogę. Wymiana podłogi okazała się konieczna ponieważ przeciekający dach spowodowała zalanie, które w ciągu dwóch trzech lata rozwaliło podłogę. Już teraz jest poprawione, wysuszone. Jeszcze tylko poprawa estetyki wewnątrz, ale to już gdy będę mieć więcej wolnego. Od zewnątrz też postaram się poprawić, by jakoś to wyglądało. Jeszcze nie mam na to koncepcji. 

W ubieglych latach ciągle szkoda mi było pieniędzy, by działkę doinwestować. Efekty? Po taniości, prowizorki. Od zeszłego roku powiedziałem - dość. Nie po taniości. Samodzielnie będę robić, ale jak trzeba wydać pieniądze to trzeba. I ostatnie dwa lata to szereg inwestycji. A to pawilon ogrodowy, a to poprawa wnętrza i remont, a to inne konstrukcje ogrodowe... Działka nabiera wyglądu i już można ją pokazywać w całości. Nawet gości można zaparaszać. Oczywiście daleko mojej działce do pięknych ogrodów, ale estetyka działki i samego domku w ciągu ostatnich lat znacznie się poprawiła. Jednak w tym roku z każdej wypłaty coś na działkę jest kupowane (za średnio kwoty 300 - 500 zł). 

Sama działka tez zaliczyła sporo zmian. Ubiegłe lata większość działki to była powierzchnia uprawna, co sprowadzało się do upraw warzyw ale przede wszystkim chwastów. Z chwastami to miałem problem na samym początku - perzu i podagrycznika od groma. Nie widząc wtedy innej możliwości zrobiłem oprysk glifosatem. No cóż. tak, przyznaję sie do winy. Jednak wtedy nie widziałem innej możliwości. Gdybym miał to zrobić dzisiaj - postąpiłbym inaczej. Przykryłbym kawałek działki agrotkaniną czarną i niech się zielska pod nią duszą. Po dwóch latach pewnie byłby zduszony a glebę by się w jeden sezon doprowadziło do porządku. Jeszcze mam perz miejscami na działce, jednak już tak nie zagraża... Kiedyś działka - zero estetyki, bo w sezonie była ciągła (skazana na przegraną) walka z chwastami. Od niedawna - mniejsza powierzchnia warzyw, mniej pracy, więcej plonów, mniej chwastów więcej satysfakcji. Jak działka będzie wyglądać za kilka lat? W sumie ciężko teraz określić. Bardziej od linijki, bardziej estetycznie, więcej kwiatów i roślin ozdobnych... Nie wiem, nie znam przyszłości. 




Komentarze